środa, 26 grudnia 2012

Świąteczny Mix


A oto jak mijają Święta .....

Oczywiście nie brakuje smakołyków na stole, a pomiędzy jednym posiłkiem, a następnym, znajdzie się miejsce na relaksującą lekturę, czy film ( tym razem były "Listy do M." :) i buszująco - śpiące koty ..... . No, a u mnie tradycyjnie było także obowiązkowo na spotkanie "opłatkowe" z przyjaciółmi.


 choinka z cynamonowymi ciastkami na tasiemkach



 Mysza złapana na gorącym uczynku - podjadania sernika


 moja świąteczna książka Martyny Wojciechowskiej - tym razem o jej pasji motoryzacyjnej


drugi kot Gniewek wygrzewający się koło kaloryfera ....


 no i na koniec moje czerwono - brokatowe, tym razem krótkie paznokcie
Christmas edition :)

Po zaglądnięciu na co niektóre blogi, widzę że wszędzie króluje przemiły, luźny nastrój, który powinien nam naładować akumulatory na długi czas.


niedziela, 23 grudnia 2012

Świąteczne Życzenia


To moje pierwsze Święta na tym blogu. Po tych kilku miesiącach okazało się, że troszkę osób tu zagląda (tak mówią statystyki, będę się czarowała, że one nie kłamią :))), może i całkiem przypadkiem ..... ale także dla Tych, którzy jakimś sposobem tu trafią, przesyłam serdeczne, bożonarodzeniowe życzenia.

Szczęśliwego czasu z bliskimi, radości z obdarowywania i dostawania



przyjemnych i smacznych chwil przy wigilijnym stole
(w ten czas jedzeniowa rozpusta nieunikniona)



i czego sobie zapragniecie

życzy(ą) kotylubiąrybki :)




piątek, 21 grudnia 2012

Świąteczne Cynamoniaki lub zwykłe kruche ciastka


Wczoraj udało mi się dokończyć dekorację ciastek, oto one





Jeśli ktoś byłby zainteresowany przepisem to wymieniam, co trzeba

Składniki:

1 szklanka mąki
8 paczuszek cukru wanilinowego
1 proszek do pieczenia
masło
2 żółtka
paczka płatków migdałowych

Z podanych składników zagniatamy ciasto, które dzielimy na części i wkładamy na 1,5 godziny do lodówki. Jeśli chcemy, by ciastka miały bardziej świąteczny klimat, to dodajemy łyżeczkę zmielonego cynamonu, lub paczuszkę cukru cynamonowego (ja miałam Delectę), jeśli się nie zdecydujemy na ten dodatek, wyjdą po prostu klasyczne kruche ciastka. Ja osobiście radzę ciasto wałkować nieco grubiej,ciastka lepiej smakują, a jeśli chcecie trochę powiesić na choince, to nie będą się łamać jak opłatki.

Ciastka należy piec około 12 minut w 200 stopniach.

Dekoracja, to już kwestia gustu i zachcianek. Ja miałam gotowy lukier Dr Oetkera - zielony i różowy, roztopioną czekoladę, płatki migdałowe do posypania i kolorową posypkę. Ciasteczka na choinkę zostawiam bez dekoracji, bo wyglądają lepiej naturalnie.



Jeśli macie foremki różnej wielkości, to można zrobić ciastka różnej wielkości, a potem nałożyć mniejsze na większe, "przykleić" jedno do drugiego lukrem lub czekoladą.

Ja zabawiłam się również w budowanie choinek .....



 I wyszły takie słodkie, pastelowe choineczki :)



Będą ładną dekoracją na świąteczny stół.

Dekoracja, to chyba najbardziej pracochłonna część całej imprezy, ale przyznam się że cieszyłam się jak dziecko. 


serce 3D :)


Smacznego!!!!


czwartek, 20 grudnia 2012

Christmas Cookies are ready ...


no może prawie .... :)

Tak jak było w planach, foremki zakupione, ciastka upieczone !!! Baaa nawet testy próbne były i informuję, że wszystko wypadło pomyślnie :)

Jak na razie wszystkie sztuki i małe sztuczki zapakowałam do świątecznej puszki. Mam nadzieję, że wieczorem albo jutro dokończę dzieła i je udekoruję lukrem, posypką i tym co mi jeszcze w ręce wpadnie, a będzie nadawało się do jedzenia :)




Część ( zwłaszcza te dziurkowane w środku) będą się nadawały na choinkę, a część no wiadomo ....... omomom.





Zeszło mi przy tej produkcji sporo czasu, a przecież nie tylko ciastkami człowiek żyje (łatwo się Marii Antoninie mówiło*), inna robota czeka i na chleb trzeba zarobić heheh. Poza tym starsza panią od tego krzątania się koło piekarnika w krzyżu łupie..... . Popracuję trochę, wypiję kawę, oczywista skrobnę krótkiego posta i może uda się powrócić do ciastek.

* w miejscu tym nawiązuję do słynnego, beztroskiego powiedzenia niejakiej  Marii Antoniny (tyle innych ważnych spraw ją pochłaniało, że była troszkę oderwana od rzeczywistości), która na wieść o tym, że ludzie nie mają co jeść, stwierdziła "jak nie mają chleba, to niech jedzą ciastka" :)



Jutro podam przepis dla zainteresowanych i końcowy ciastkowy look.




poniedziałek, 17 grudnia 2012

Będzie jednak ciastkowanie

A tak sobie pomyślałam kurka wodna, że pasowałoby upiec jakieś pierniczki, troszkę dla ozdoby na choinkę, troszkę do konsumpcji rzecz jasna. Wszystko byłoby dobrze, tylko foremki do wykrawania gdzieś się zawieruszyły. Dawno zapomniane, chyba się obraziły i gdzieś sobie poszły ....


Jak się okazało, kupić nowe też nie jest tak łatwo, chyba nie tylko mnie natchnęła chęć ciasteczkowej produkcji. Dziś zapuściłam się na dalsze zakupy, tylko dlatego bo dostałam cynka, że właśnie w tym sklepie znajdę foremki. I oto mam :)))




 Kupiłam dwa wzory: gwiazdki i serca. Będą uniwersalne, nadają się na wypieki świąteczne, ale bez okazji też będą ok. Nie są dokładnie takie, jakie chciałam, bo myślałam raczej o trochę większych, no ale i tak nie jest najgorzej ....


   
Tak sobie myślę, że pierniczki sobie odpuszczę, bo jest trochę późno. Pierniki żeby były dobre, powinny poleżeć przed zjedzeniem, zresztą ja za nimi nie przepadam, za to uwielbiam kruche ciasteczka. Mam nowy przepis i zabawię się tym razem właśnie w klasyczne kruche. 

Kupiłam przy okazji kilka gadżetów do przyozdobienia. Jak widać powyżej, jest kolorowa posypka, cukier cynamonowy, żeby był i zimowy akcent.


No i lukier: zielony i majtkowo różowy




Szkoda, że moje gwiadkowe foremki są takie małe, bo chciałabym zrobić taką choinkę


źródło: weheartit.com


Spróbuję, zobaczymy :)


źródło: weheartit.com


Jak cokolwiek mi wyjdzie z tych wypieków, to postaram się pstryknąć fociszki i pochwalić się. 
Miłego poniedziałku, pamiętajcie już za tydzień Święta !!!!!



 

sobota, 8 grudnia 2012

Z cyklu zrób to sama (DIY), czyli babski Słodowy :)



Dla tych, co nie wiedzą .... :)
Adam Słodowy (ur. 3 grudnia 1923 w Czarnkowie) – major Ludowego Wojska Polskiego, popularyzator majsterkowania. Znany przede wszystkim, jako autor i prowadzący popularnego w latach 60. i 70. XX wieku polskiego programu telewizyjnego dla młodzieży Zrób to sam.
Program był częścią czwartkowego Ekranu z bratkiem, a potem niedzielnego Teleranka; autor prezentował w nim osobiście, jak z ogólnie dostępnych rzeczy (zużyty wkład do długopisu, blacha z puszki itp.) robić zabawki i przedmioty użytkowe. Program był nadawany przez 24 lata od 1959 roku do 1983 roku, łącznie wyemitowano 505 odcinków.

źródło - Wikipedia

Co prawda jestem rocznikowo młodsza od okresu emisji powyższego programu, ale jednak jestem dzieckiem PRL-u, no i udało mi się załapać na powtórki  :))))

Tak zgadza się, jeśli chodzi o wybór ciuchów, dziś można dostać wszystko. Zarówno jeśli chodzi o fason, jak i kolory. Pytacie, więc po co wkładać wysiłek żeby coś przerabiać, tuningować???!!! Jest kilka prostych powodów, pierwszy to najbardziej oczywisty ...., jest to czysta oszczędność. Resztę można sobie dodać wedle woli: przyjemność tworzenia, kreatywność, chęć unikalności, indywidualności. O ile w latach szarego PRL-u jeszcze modą zbytnio się nie interesowałam, tak w latach 90 -tych, kiedy już zaczęłam nie było, tak jak teraz. Chyba stąd obecnie, zanim pozbywam się ciucha, który stracił dla mnie sens, zastanawiam się nad tym kilka razy. A nóż da się z nim coś jeszcze zrobić??? 

Tak było z moimi spodniami rurkami z Topshopu. Po prostu przestały być idealnie czarne (tak nie prałam ich w reklamowanym płynie P.. do czarnego :) i zaczęło mnie drażnić, to że są przyszarzałe, z zaciekami.



ani czarne, ani szare ....



Stwierdziłam, że zanim się z nimi rozstanę, spróbuję po prostu zmienić ich kolor na jaśniejszy. Skoro idą ku szaremu, to niech będą rzeczywiście szare :) 

Pierwszy raz namoczyłam je w wybielaczu w misce i wyszło gorzej niż źle. Nie rozjaśniły się równomiernie, w jednym miejscu odbarwiły się bardziej, w innym mniej. No mało efektownie. Spodnie rzuciłam w kąt. Zrobiłam po czasie drugie podejście. Namoczyłam je rozłożone na płasko w wannie. Tak leżały sobie przez godzinę przykryte wodą zmieszaną z mniej jak 1/2 zawartości butelki wybielacza. Przed wyciągnięciem gaci z chlorowej kąpieli, szczoteczką tarłam nogawki. Następnie spodnie powędrowały do pralki, do proszku dodałam nakrętkę odplamiacza w płynie do białego. No i tara tara ....



Uzyskałam według mnie zadowalający efekt, a spodnie jeszcze mi posłużą i pasują teraz do wielu kawałków mojej garderoby. Poniżej w zestawieniu z szarymi botkami Stradivariusa.




To jeszcze nie koniec moich "twórczych" postów !!!! W przygotowaniu .......


czy da się coś zrobić z sukienką poplamioną klejem ????

zobaczycie, co wymyśliłam :)