piątek, 29 listopada 2013

Papusza

Przychodzę z krótkim postem o filmie, który zrobił na mnie wielkie wrażenie. Chodzi o "Papuszę" w reżyserii Krzystofa Krauze i Joanny Kos - Krauze. Dawno (o ile w ogóle) nie widziałam tak dopracowanego w każdym szczególe filmu. Zachwycił mnie prosty, ale niesamowicie wysmakowany czarno - biały obraz, dobór aktorów (Jowita Budnik, Antoni Pawlicki, Zbigniew Waleryś, a także zaangażowani Cyganie, dzięki którym całość była taka realna), użycie języka cygańskiego również stworzyło niezwykłą atmosferę. Kilka ujęć (moje ulubione są akurat w trailerze polecam obejrzeć) w połączeniu z przepiękną muzyką Jana Kantego - Pawluśkiewicza wbiło mnie w fotel kinowy. 

źródło - filweb

Film polecam obejrzeć na dużym ekranie, nie dość że opowiada niesamowitą historię, to daje wiele do myślenia. Podrzucam link do recenzji

A tu jeszcze teledysk z wykonaniem Kayah i Elżbiety Towarnickiej


Gorąco polecam!

wtorek, 26 listopada 2013

Listopad w zdjęciach

Przyznaję się bez bicia, że z listopada mam mnóstwo zdjęć .... , sama nie wiem na co się zdecydować, a nie bardzo widzę sens dzielić całość na dwa posty. Mam nadzieję, że jakoś przebrniecie przez taki POPTOP :)

Zapraszam!


Zimna jesień, a już prawie zima to dla mnie regularne wieczory przy filmie. Tu Paris - Manhattan przy świeczkach zapachowych.


W sobotnie popołudnia za to jest pora na książkę i "naprawę twarzy".


Truflowo - czekoladowa świeczka Air Wick. Kupiłam ją w Biedronce za jakieś 16 zł, ale warto było, pachnie mocno i genialnie, w dodatku jest bardzo wydajna.


Teraz już wiem, że to były ostatnie słoneczne dni .... Gniewko w Saint Tropez ..... smażing w słonecznym salonie.


Tak się zajmuje moje miejsce przy biurku. Zresztą w tym momencie dzieje się to samo :)


ZAKUPY !!!!


 W tym miesiącu zafundowałam sobie skórzaną, czarną i pojemną torbę z Venezii i czarne, ocieplane botki na płaskim obcasie z Altero. Z obu rzeczy jestem bardzo zadowolona, warto było w nie zainwestować :)

Oczywiście skorzystałam też z promocji - 40% w Rosku. Byłam rano, pierwszego dnia promocji i miałam jeszcze spory wybór nieskalanych paluchami innych kosmetyków - kupiłam pomadkę Rimmel Kate nr 16, piasek brokatowy z Wibo (jest świetny) i puder prasowany z Maybelline. Jak dziś jeszcze zajrzałam to niestety na półkach panował armagedon, a szminki były porozgniatane. Ludzie chyba nie wiedzą do czego służą testery....


Upolowałam na allegro w dobrej cenie (40 zł) zachciane przeze mnie serum nawilżające z Dermedic w zestawie z kremem, na których testy już się cieszę i mam nadzieję, że nie zawiodą nadziei jaką w nie pokładam.


Dziś za to wstąpiłam rozejrzeć się w Hebe, kupiłam najlepszą moim zdaniem pastę Elmex i maseczkę Iwostin, która była na sporej promocji, bo kosztowała jakieś 11 zł. W Rossmannie wpadł mi w oko jeszcze koralowy lakier z Wibo.


Nie wpuszczajcie mnie już ludzie do żadnych sklepów .....

W poprzednią niedzielę wyskoczyłam do Krakowa, była możliwość zwiedzania wybranych muzeów za free, co było dobrą okazją, by zobaczyć sporo ciekawostek. Nam udało się zapisać dzień wcześniej na wykłady, co umożliwiało ominięcie kolejek, a tym samym zwiedzenie reszty ekspozycji. |I tak byłam w genialnym Muzeum  "Emalia" Oscara Schindlera na Kazimierzu (poświęcone jest ono oczywiście wątkowi ratowania Żydów przez właściciela fabryki Oskara Schidlera - na pewno znacie film "Lista Schindlera",  w tejże zresztą fabryce jest umieszczone muzeum), następnie przetoczyłam się przez podziemia Rynku, na koniec przez ratusz. 

Szczególnie polecam Emalię, jest tam mnóstwo ciekawostek, filmów, wywiadów. Organizacja całości przypomina mi nieco Muzeum Powstania Warszawskiego, aż żałuję, że nie miałam więcej czasu, by dokładniej wszystko zwiedzić i więcej poczytać, posłuchać. Można było robić swobodnie zdjęcia, więc podrzucam kilka.



Przykładowa kryjówka w piwnicy. 


Wystawa sklepu z epoki

Gabinet w którym było biurko Schindlera, a na przeciwko tablica z nazwiskami uratowanych przez niego ludzi, obudowana z zewnątrz gablotą wypełnioną miskami. 



Sala pamięci


A tu już widok z wieży ratuszowej





Listopad mimo, że za nim nie przepadam, był całkiem ciekawy :) Jaki był Wasz???

piątek, 22 listopada 2013

My November food diary

Kolejny miesiąc do przodu, listopad prawie na nami. Teraz zacznie się oczekiwanie na Święta i pierwszy śnieg. Oczywiście moim starym zwyczajem końcem miesiąca musi pojawić się nieco fotek jedzeniowych. Niewiedzieć czemu po oglądnięciu przeze mnie statystyk część food diary cieszy się sporym zainteresowaniem. Pozwolę sobie wydedukować, że są z Was takie same łakomczuchy jak ja :)))

Zdjęcie poniżej to doskonały patent na obecną porę roku. Nic tylko zagrzebać się w kocu, ciepłych skarpetach, z herbatą, książką lub filmem - zestaw prawie doskonały - prawie, bo jeszcze dodałabym do tego jakąś przekąskę oczywiście ....


Chomikuję różne herbaty. Nie lubię tych stricte owocowych, ze smakowych uznaję tylko czarne aromatyzowane. Zapasy uzupełniłam o Liptona waniliowo - karmelowego (pyszna z odrobiną mleka) i pyszne połączenie maliny z marakują.


Wyroby z soczewicy, o których już wspominałam wcześniej.



Makaron z ziołami, szynką szwardzwaldzką i rukolą. Bardzo szybkie i jak zawsze niezawodne danie.


Zakupy w Lidlu - tortelloni z serkiem i karczochem oraz dwie puszki przypraw do kawy (arabska z wanilią i cynamonem oraz imbir z pomarańczą). Przyprawy trzeba sporo nasypać, aby byłą ją czuć w kawie, zwłaszcza tej imbirowo - pomarańczowej, ale jak zobaczyłam te słodkie puszeczki i ich spory wybór nie mogłam się powstrzymać, żeby nie kupić :)


A to właśnie pierożki z powyższego zdjęcia. Muszę przyznać, że jak na wyrób z paczki były na prawdę smaczne i miały sporo farszu w środku. Zjadłam je polane stopionym masłem z czosnkiem i odrobiną świeżego oregano, no i rukolą oczywiście !!!


Pobudki bladym świtem wynagradzałam sobie później smacznym śniadaniem. Kto rano wstaje, ten je świeże bułki :)




Na końcu powinien znaleźć się jeszcze najlepszy i najbardziej wypasiony hamburger jakiego jadłam, ale niestety nie mam zdjęcia, bo za bardzo byłam zajęta jego pożeraniem ... . Jeśli będziecie w Krakowie to zajrzyjcie na ul. Mikołajską do Moaburger. Zamówiłam klasycznego hamburgera i był po prostu doskonały :)))

środa, 13 listopada 2013

Z dziennika jesiennego kinomaniaka/tudzież mola książkowego

Już nawet nie potrafię napisać od kiedy zbierałam się do napisania posta filmowo/książkowego, a jednak dziś dam radę !!!!

Pomimo, że jest dzień, świat w moim rejonie zaciągnięty jest mrokiem, wilgocią i zimnem. Taka sytuacja .....  Załatwiam co muszę, a wieczory i dni wolne z miłą chęcią spędzam zaszyta w jakimś ciepłym kącie, z pokaźnym kubkiem gorącej herbaty przy boku i okładem z ciepłego, puchatego kota, a najlepiej dwóch :) 

Długi weekend upłynął z jednej strony na alkoholizowaniu się w gronie przyjaciół, z drugiej na leczeniu kaca przy filmach i książce. 


źródło: www.weheartit.com


Co zatem wyhaczyłam i polecam na te dżdżyste wieczory ???? Zobaczcie i zgódźcie się ze mną lub polemizujcie :P

Zaczynam od filmów:

1. "The Place Beyond the Pines" - w polskim tłumaczeniu "Drugie Oblicze" - wstępnie zainteresowanych o czym jest film odsyłam tu. Oglądałam go w fazie wzmożonego zainteresowania Ryanem Goslingiem i Bradleyem Cooperem ze względów zrozumiałych ..... (kto zabroni pooglądać przystojniaków???). W tym filmie miałam takie 2 w jednym i w dodatku bardzo dobrą historię, która bardzo mnie wciągnęła. Film w Polsce przeszedł bez echa, a moim zdaniem wart jest obejrzenia. No i ten wydziarany w każdym chyba miejscu Gosling - hmmm jak nic pasuje do niego rola rozrabiaki. 

2."The Countess" - "Krwawa Hrabina". Film dosyć już leciwy, bo z 2009 roku, ale z uwagi na moje przeogromne zainteresowanie biografiami i filmami kostiumowymi no musiałam zobaczyć i nie żałuję :) Mroczna historia, mrocznej postaci, którą była Elżbieta Batory (w tej roli Julie Delpy). Jeśli zapoznacie się ogólnie z historia tej kobiety, to ....  no odlot. Była bardzo zamożną krewną króla polskiego Stefana Batorego. Do tego bardzo inteligentną i piękną. Historia rzecze, że dla zachowania młodości potrzebowała krwi młodych dziewic, za co została w końcu schwytana i zamurowana żywcem w jednej z komnat zamku. Wszystko to szokujące, ale nie czarujmy się wiele innych faktów można z tej historii wywnioskować między wierszami. Mamy okres w okolicach 1560 - 1614, raczej mroczne czasy, Elżbieta była ponoć nieco skrzywiona (bo jako dziecko widziała brutalną karę na poddanych ojca - a kary wtedy były całkiem wyszukane ...., no i ogólnie sporo członków rodziny było chorych psychicznie, z uwagi na częste małżeństwa między krewnymi), szybko została wdową (dodam że bardzo bogatą, oczytaną i samodzielną - słabe połączenie jak na tamte czasy ....), w dodatku ze sporą wierzytelnością należną od króla (za pomoc udzielaną na wojny i obronę kraju). Oczywiście jej kuzyna hrabiego Thurzo swędziały łapy do jej majątku i skutecznie wykorzystał i uknuł całą  historię, by pozbyć się Elżbiety Batory i przejąc jej kasę .... . Krótki opis filmu tu, info o Elżbiecie Batory z Wiki - tu

Dalej mroczne klimaty i ciężka tematyka ...

3. "Lore" - odsyłam do dobrej recenzji Sieroty po furherze.

I wciąż mało wesoło, ale tym razem po polsku

4. "Miłość" Sławomira Fabickiego. Ja bardzo lubię Dorocińskiego, więc musiałam obejrzeć. Zajawka.

No i coś mniej poważnego

5. "Paryż  Manhattan" - taka przyjemna komedia francuska z Woody Allenem w tle :) - filmweb.


Kolej na seriale

1. "Suits" - "W garniturach" - wciągnęłam się i nic na to nie poradzę ... jak każdy serial prawniczy, aby nie był za nudny musi mieć charakternych bohaterów, ja lubię oczywiście najbardziej Louisa Litta i Donnę Paulsen :). Na razie przerwa, chyba w lutym mają być dalsze odcinki ....

2. "Downton Abbey" - serial o losach mieszkańców (właścicieli, jak i służby) ogromnego, angielskiego dworu Downton Abbey. Dzieje się - sporo intryg, wszystko w pięknej scenografii zamkowej ahhh :)

3. "Bez Tajemnic" - pisałam już o nim tutaj. Oglądam wytrwale kolejny sezon tego polskiego serialu, który znów miażdży !!!! Świetni reżyserzy (Agnieszka Holland, Smarzowski) no i obsada, która rewelacyjnie wciela się w bohaterów i ich historie ( tym razem Stuhr, Celińska, Popławska). Kto nie ma HBO, może oglądać na Kinomaniaku. Przeogromnie polecam!

4. "Mildred Pierce" - to w zasadzie miniseria również z HBO (jedynie 5 odcinków), historia młodej rozwódki (Kate Winslet), która w czasach prohibicji zakłada własny biznes. Obejrzałam z ciekawością !!!!



źródło: www.weheartit.com

Z książek wciągnęłam na razie 2 części trylogii Millenium Stiega Larssona i czekam z niecierpliwością na trzecią część, którą mam zarezerwowaną w bibliotece. Obecnie czytam "Jedz, módl się i kochaj" Elizabeth Gilbert, która to książka jest całkiem przyjemna, choć ciągle przed oczami mam film z Julią Roberts, który też baaardzo lubię !!!!.

Co ciekawego u Was???? Czekam na ewentualne podpowiedzi i opinie !!!


środa, 6 listopada 2013

Czerwona soczewica - miłość niedawno odkryta ....

W sezonie jesienno - zimowym (bo tak już raczej można napisać) "przestawia" się u mnie wiele nawyków (zamiast prysznica - gorąca kąpiel, zaczynam pić gorące napoje, czego latem i wiosną nie praktykuję, wieczory umilam zapaloną świecą zapachową), zmienia się też i smak. Oczywiste, że jem więcej (niestety) i to bardziej kaloryczne potrawy (tym bardziej niestety ...). Ostatnio miałam ogromną ochotę wypróbować czerwoną soczewicę, zwłaszcza zgotowaną z niej sycącą i gęstą zupę, która wydawała się być idealnym zastępstwem dla kremu z dyni, za którym nie przepadam. No i cóż :P jak nic wpasowała się na ten okropny, deszczowy i ponury tydzień .....


Zupa-krem z czerwonej soczewicy

szklanka czerwonej soczewicy
dwie średnie marchewki
średnia cebula
2 plastry selera
spory ząbek czosnku
1,5 litra bulionu (mogą być kostki)
łyżka przecieru pomidorowego
przyprawy:
sól (ograniczyć, gdy używamy bulion w kostkach)
pieprz
majeranek
papryka w proszku (słodka lub ostra jak wolimy)

Marchewkę trzemy na tarce, cebulę, selera i czosnek drobno kroimy (warzywa podsmażamy chwilę na oliwie), następnie wrzucamy je do garnka z wodą lub bulionem (1 - 1,5 l), dodajemy soczewicę. Czerwona soczewica ma to do siebie, że szybko mięknie w gotowaniu, więc nie trzeba wcześniej jej namaczać. Gotujemy, aż warzywa i soczewica zmiękną. Dodajemy kostki bulionowe, przyprawy i przecier. Ja lubię wersję bardziej ogrzewającą, więc zamiast papryki słodkiej dodaję ostrą :). Całość blendujemy na krem. Do zupki można wrzucić łyżkę jogurtu greckiego.




Z czerwonej soczewicy polecam także przygotować farsz do pierogów, ja od wczoraj jestem ich fanką :).
 Do farszu trzeba połowę szklanki soczewicy (należy gotować ją dosyć krótko, by nie zdążyła się całkiem rozpaść) - najlepiej w szklance wody. Do soczewicy dodajemy podduszoną na oliwie startą marchewkę (najlepiej zetrzeć na bardzo drobnych oczkach) z cebulą i czosnkiem, szczyptę majeranku, pieprzu, soli. Farsz musi mieć dosyć zbitą konsystencję. Takie pierogi są dla mnie całkiem miłą alternatywą dla ruskich, choć tych mi nigdy żadne inne nie zastąpią :)




A jakie są Wasze ulubione potrawy jesienne ????