środa, 29 stycznia 2014

Styczeń w zdjęciach

Patrząc na mój styczeń, muszę stwierdzić że był dosyć "Qlturalny". 

Zaczęło się koncertem Brodki w Sylwestra i choć nie jestem jakąś jej zagorzałą fanką, tak w klubie było sympatycznie i elektronicznie. W takim wydaniu piosenki wydały mi się dużo lepsze. Potem był koncert Agi Zaryan, niezła dawka jazzu i piękne wykonania piosenek Niny Simone ("lilac wine" kochammm) i Abbey Lincoln. Co tu dużo mówić Aga ma cudowny głos i nawet tacy laicy w tym nurcie muzycznym jak ja potrafią to docenić .... .

Elektro Brodka w Sylwestra


Aga Zaryan (musicie mi uwierzyć na słowo, że to ona .... :) zdjęcie robiłam z dosyć daleka telefonem.


Dziś wieczorem za to idę do teatru, a na dodatek w tym miesiącu oglądnęłam sporo filmów wartych uwagi (o tym w kolejnym poście).

Grudzień i część stycznia upłynęła pod znakiem wiosennej pogody, kiedyś miałam przy sobie aparat, zrobiłam kilka fotek mojej mieściny. Tak oto:

Żydowska bima


Rynek z ratuszem


Dało się nawet pochodzić w spódnicach i botkach !!!


Małe zakupy 

Pędzle, lakier do paznokci i jedwab z Kiwi (był na wyprzedaży w Rossmannie z 14 zł na 4 zł, przyda się na lato)


Baleriny z Zary, które jednak zdecydowałam się zwrócić.


Mieszkanie dla moich zapaszków


Przygotowania przedimprezowe


Styczeń miesiącem nie tylko filmu, ale i książki .... Kończę biografię Heleny Rubinstein - oceniam ją nienajgorzej.


Styczeń miesiącem ukrycia w ciepłym azylu domowym.


Poranna kawa w łóżku w weekend.


Często z Gniewkiem.


 I termokoty na całej długości ....


No i tyle z tego stycznia. Nie był taki najgorszy, choć zazwyczaj u mnie ten nowy rok jakoś rozpędzić się nie może :) A jak u Was ????

poniedziałek, 27 stycznia 2014

January food diary

Nie inaczej  .... koniec stycznia (ale szybko zleciał ....) dzienni kulinarny musi być :)


Zacznę od makaronów i sosów

Zwykły sos a la boloński (zawsze nr 1)


Tu makaron bez mięsa, kilka pomidorów suszonych, domowe pomidory ze słoika, czosnek, cebula i "parmezan" z Biedronki - robią robotę. Nie wspomnę o własnej rukoli, która jak nigdy rosła sobie na działce, teraz z uwagi na śnieg już mogę o niej pomarzyć ....


Makaron z woka z kurczakiem, chili i orzeszkami ziemnymi. Szybki przepis podawałam tu.



Reszta przekąsek (śniadania, a częściej kolacje)

Kakao i pszenna bagietka z hummusem po mojemu ( dodałam orzeszki ziemne zamiast tahini i suszone pomidory)


Zrobiłam się bardzo płatkowa i owsiankowa. To moje ulubione jedzenie wieczorem, czasem rano.

Mieszanka płatków razowych plus suszone morele i śliwki.


Tu znów płatki tym razem z bananem. Ostatni posiłek właśnie w takim wydaniu jem między 18 a 19.


Owsianka. Tu w wersji z domowymi jabłkami i cynamonem, zakąszona gruszką


Reszta

Wczorajsze domowe gofry z dżemem wiśniowym i bitą śmietaną z cynamonem.


A tu zdjęcie, które znalazłam na tablecie (czyli stare :) mój wegetariański hamburger (z kotletem z ciecierzycy i fasoli) plus mistrz drugiego planu (drzemiący w kocu Gniewek).



Oprócz domowego jedzenia było jeszcze kilka ciekawego i pysznego jedzonka w innych miejscach, ale przyznam się szczerze, że mam opory przed robieniem zdjęć talerza w miejscach publicznych, typu restauracje, a jak gotujemy ze znajomymi to też o tym nie myślę, a jedzenie znika ekspresowo (szkoda, bo mamy nieskromnie mówiąc świetne pomysły ..... :)

Czy Wasz styczeń był smaczny ???

czwartek, 23 stycznia 2014

Styczniowi ulubieńcy

Zanim zwieńczę styczeń comiesięcznym pamiętnikiem kulinarnym oraz fotograficznym, chciałabym pociągnąć dalej cykl ulubieńców miesiąca, który kiedyś robiłam, a który sprawia mi radość, bo mogę hurtowo zrecenzować kosmetyki, które mi się spodobały :). Na dodatek w ulubieńcach postanowiłam nie ograniczać się tylko do kosmetyków, ale wrzucać i inne gadżety, czy rzeczy, które mnie cieszą. 

Na początek kosmetyki


Masełka do ust Nivea

Wiem, że takie smarowidełka do ust są mało praktyczne, bo w zimie trzeba zdjąć rękawiczki żeby posmarować usta, w lecie miękną, a o każdej porze są mało higieniczne bo trzeba w nich szturchnąć paluchem ..... . Cóż trudno ja je uwielbiam i tyle. Urocze puszeczki rozkochały mnie w sobie. Do tego w moim przypadku masełka świetnie nawilżają usta i dzięki temu w pracy, w domu wciąż mam jedno pod ręką. Na zewnątrz korzystam z ulubionej (od lat) pomadki Nivea Rose w szytfcie i to jeśli muszę, bo zazwyczaj jak przed wyjściem nawilżę usta masłem, to niekoniecznie w trakcie potrzebuję robić to ponownie. Mam 2 z 4 dostepnych wersji i na razie mi wystarczą, bo są bardzo wydajne. Wanilia i makadamia przypomina mi zapach krówki, a malina gumy rozpuszczalnej Mamba o smaku tego owocu. Polecam jeśli nie macie!


Podkład Healthy Mix Bourjois (54 Beige) 

Jak widać jeszcze w starym opakowaniu, zdecydowanie najlepszy podkład jaki miałam (jak na razie :). Ma delikatne, ale całkiem niezłe krycie, nie wysusza skóry, nie tworzy efektu maski i dobrze współpracuje z moimi pudrami w kamieniu. Spokojnie trzyma się cały dzień, ewentualnych poprawek wymaga jedynie w miejscu zetknięcia z okularami (czyli na garbie nosa :), ale tego nic nie wytrzyma. Normalnie kosztuje ponad 50 zł, ale często są promocje np. słynne - 40 %(ja tak go właśnie kupiłam), dlatego nie warto sobie zawracać głowy tańszymi podkładami. Trafiłam też na fajny odcień, na początku myślałam że będę za pomarańczowa np. zimą, ale o dziwo dobrze wybrałam - głupi ma zawsze szczęście, zresztą nakładam na niego jeszcze puder w kamieniu i jasny Maybelline Affinitone dobrze gra z beżem.

Lakier do paznokci Shine Tech Deborah (15) 

Na wyprzedaży szafy Deborah w Hebe kupiłam neonowy róż, który jakością i kryciem mnie zachwycił, dlatego na obecnej promocji (także w Hebe) wśród przecenionej kolorówki wypatrzyłam jeszcze coś w kolorach na tę porę roku. Trudno mi zdefiniować odcień, bo w butelce i po nałożeniu pierwszej warstwy jest to moim zdaniem taki bakłażan z charakterystycznym przebiciem fioletu. Na paznokciach potrzebuje 2-3 warstwy do pełnego krycia, co nie jest kłopotliwe, bo ma rzadką i bardzo szybko schnącą konsystencję. No i finalnie mamy coś takiego .... chyba ciemny brąz.Spodobał mi się ten lakier, bo bez żadnej bazy utrwalającej można się długo cieszyć lśniącą płytką paznokcia, do tego tak jak jego różowego poprzednika spokojnie i bez odprysków możemy go nosić 6-7 dni. To chyba niezła jakość jak na 8,99 zł ????. Widzę go w zestawieniu z piaskiem brokatowym z Wibo w tonacji fioletowej :)


Zapachem tej zimy jest zdecydowanie złote jabłuszko Golden Delicious Donny Karan. Ma powłóczysty, otulający zapach idealny na zimne dni. Jest uniwersalny i nadaje się na dzień oraz wieczór. Jeśli chodzi o nuty zapachowe to w nucie głowy jest: śliwka, jabłko, kwiat pomarańczy. W nucie serca: lilia, róża, orchidea, konwalia, a w podstawie piżmo. Zapachy owocowo - kwiatowe w różnych wariantach należą do moich ulubionych i raczej w tych kategoriach szukam swoich zapachów.




Gadżety i inne


Jestem minimalistką jeśli chodzi o posiadanie przyborów do makijażu, w zasadzie dlatego że do tej pory rzadko malowałam oczy cieniami, które zazwyczaj nie trzymają się długo na moich specyficznych i trudnych powiekach. Właśnie postanowiłam poeksperymentować w tej sprawie i testuję ile i jak trzymają się cienie na bazie (jeszcze nie jestem usatysfakcjonowana i będę szukała innej). Przy nakładaniu ograniczałam się do dwóch pędzli i aplikatorów, ale powoli chcę troszkę poszerzyć moje zbiory. Na razie rozpoczęłam od przyborów z niższej półki cenowej i jestem zadowolona. Jeszcze końcem tamtego roku zakupiłam pędzel do różu z Elite (za jakieś 18 zł), a ostatnio w Hebe 3 pędzle Sense & Body (do kresek, do nakładania cieni oraz do pudru i rozświetlacza), które kosztowały razem niewiele więcej od tego jednego z Elite :). Nie jestem i nie będę profesjonalistką, nie czarujmy się .... , ale jak na razie pędzelki radzą sobie nieźle (a raczej ja sobie z nimi radzę ok) i wystarczają na moje skromne potrzeby. Wszystkie pędzle są miękkie i solidnie wykonane, nie lecą z nich kłaczki i są łatwe do utrzymania w czystości.



W poniedziałek w Lidlu kupiłam, a wspominając to co się działo w pobliżu koszów z ubraniami w ten dzień w sklepie, można powiedzieć że nawet ZDOBYŁAM bluzę. Zapłaciłam za nią ok. 30 zł, wybrałam kolor różowo - brzoskwiniowy, śmigam sobie w niej teraz po domku i cieszy mnie pozytywną barwą i tym, że mnie ogrzewa, bo jest delikatnie ocieplana od spodu. Nie jestem znów wielką fanką ciuchów z Biedronki czy Lidla, ale muszę przyznać, że ta jest niezła i nawet odważyłabym się w niej wyjść poza dom :) w zestawieniu z dżinami nie wygląda tandetnie :PPPP


A na koniec moje nowe okulary. W końcu zbadałam wzrok i kupiłam świeże oprawki. Porzuciałam moje wysłużone Ray Bany na coś mniej markowego i tańszego, bo oprawki z Binokla. Nie powiem abym była smutna, tym bardziej że cieszy mnie zestawienie granatu z lekko neonową limonką i w ogóle to, że w końcu inaczej wyglądam O.Oo

A Wy macie swoich styczniowych ulubieńców sprzymierzeńców ???

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Superszybkie jedzenie czyli moje "comfort food"

Każdy ma chyba w zanadrzu danie, które potrafi wyczarować w przysłowiową "chwilkę". Jeśli nie, to ja Wam w tym pomogę i wrzucę dziś przepis na mojego faworyta w klasyfikacji na posiłek szybki i nieskomplikowany, bez wielkich zakupów i ceregieli. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. 

źródło: weheartit.com


Kurczak z orzeszkami ziemnymi

Składniki:

filet z piersi kurczaka,
cebula,
ciemny sos sojowy (można zastąpić zwykłą magą), 
łyżeczka cukru,
łyżka octu (lub octu ryżowego),
szczypta maki ziemniaczanej,
olej do smażenia,
pieprz lub ostra papryka,
dwie garści orzechów ziemnych łuskanych, najlepiej niesolonych (zawsze mam kłopot, by znaleźć niesolone, bo takie lubię najbardziej - od razu podpowiem, że można tą wersję dostać w Biedronce. Duża paczka kosztuje ok. 5 zł)

opcjonalnie: makaron chiński do smażenia (można wyłuskać taki z "tradycyjnych" zupek chińskich - na dwie osoby wystarczą dwie kostki),  lub ryż.

Makaron/ryż przyrządzamy zgodnie z przepisem na opakowaniu. Fileta z piersi kurczaka tniemy w cienkie paseczki, marynujemy z sosem sojowym (ja dodaje około 2 łyżki, można dać więcej jeśli lubicie słone, ale uważajcie, bo jeśli macie orzeszki solone, to można przesadzić. Sosu zawsze można dodać więcej na końcu) i papryczką ostrą (może być w proszku). Cebulkę kroimy w paski lub kosteczkę, zalewamy łyżką octu i cukrem, posypujemy delikatnie mąką ziemniaczaną (oby nie za bardzo, bo zrobi się glut na patelni, w zasadzie to z mąki można zrezygnować). Na woka lub patelnię z rozgrzanym olejem wrzucamy cebulkę (czekamy aż się zeszkli), dorzucamy kurczaka (czekamy, aż się usmaży :), potem orzeszki (muszą delikatnie zmięknąć) i na końcu makaron lub ryż. Danie nie ma sosu, więc przy opcji z ryżem trzeba trochę więcej oleju. 



Gotowe :)

Ciekawa jestem jakie są Wasze ulubione dania na szybko (wykluczając oczywiście hamburgery, kebaby i pizze hihih)