Nie będę silić się na szpan, że w kuchni jestem Magdą Gessler, nieeee nie jestem nawet Martą Grycan :))))
Jednak nie powiem ...., zjeść lubię i jak każdy mam swoje ulubione smaki, uwielbiam też poznawać nowe. Jedno jest pewne - wszystko jeszcze przede mną, a już na bank nauczenie się wyrabiania ciasta. Tutaj w mojej głowie i zdolnościach panuje ciemnogród, nawet jeśli mam przed sobą przepis, wszystko lepi mi się do rąk i tracę cierpliwość ...., a o losie najbardziej lubię zwykłe kruche ciastka i ciasto np. z malinami, nie mówiąc już o pierogach.
Tak więc ciasta zagniata moja mama, a ja testuję moje "umiejętności" na przepisach dla przedszkolaków :)
Wychodzą mi z powodzeniem ucierane babki, chlebek bananowy (tu już doszłam do perfekcji :). Muffiny są jedną z pozycji, które goszczą w moim repertuarze wypieków. Jednak przyznam się, że próbowałam już wielu podobno sprawdzonych przepisów i wychodziły raz lepiej raz gorzej. Z uporem maniaczki piekłam i próbowałam dalej, w rezultacie w moim zeszyciku mam już dobrych kilkanaście przepisów. Mam oczywiście na myśli ciasto, bo dodatki można komponować różne i czy będzie to czekolada gorzka, czy biała (moja ulubiona w muffinach) to już kwestia poboczna.
Wybaczcie, może to nic nadzwyczajnego, ale z niejaką dumą przedstawiam com upiekła w minioną niedzielę. Krótka story jest taka, że do kawy obowiązkowo musi być coś słodkiego, jak nie ma to najlepsza kawa traci swój aromat .... . No i tu niedziela, domowe klimaty, a słodkiego brak !!! Dobrze, że w lodówce był olej i jajko, reszta też się znalazła - o czekoladzie można było pomarzyć :)
W piecyku wylądowały babeczki cytrynowe z migdałami i posypką z brązowego cukru, według kolejnego nowego przepisu zmodyfikowanego nieco przeze mnie.
Przepis zaczerpnięty z dodatku gazecianego "Palce lizać"
zamiast kakao dodałam więcej mąki, tak by ciasto było bardziej kleiste, olejek cytrynowy, skórkę startą z połówki cytryny i sok z tejże połówki wyciśnięty. Czekolady nie miałam, ale wygrzebałam opakowanie migdałów "w słupkach", którymi posypałam wierzch babeczek. Na top powędrował też cukier trzcinowy. Dodam jeszcze, że zamiast 3/4 szklanki cukru pudru dałam 1/2.
Zgrabnie wyrosły, a potem nie opadły. Do tego są delikatne i niezbyt przesłodzone (to zapewne spowodował brak czekolady :)
Macie swoje ulubione przepisy ????
smakowicie wygląda! :) ja ostatnio często muffinki piekę, marchewkowe albo czekoladowe! :)
OdpowiedzUsuńmuffiny są idealne na szybkie pieczenie, wystarczy wszystko do miski wrzucić i nawet niedokładnie wymieszać i zawsze zjeść się da :)
Usuńdokładnie! :)
Usuńsmakowicie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńdzięki :))) jak mi się uda coś upiec, to mam motywację żeby piec i uczyć się dalej.
Usuńmuszą być pyszne :) ja w kuchni też nie jestem mistrzem, nie przepadam za kucharzeniem szczerze mówiąc ;)
OdpowiedzUsuńPs. bardzo dziękuję za opcję szybkiej obserwacji :)
mam jedno jajko, ide mieszac i piec!
OdpowiedzUsuńi wiesz - Twoje muffiny sa ladniejsze od przepisowego oryginalu-;)
aaaa witam serdecznie :))))
Usuńnajlepsze na awaryjne sytuacje, 1 jajko, mąka i coś do wrzucenia na wierzch, gdy już zupełnie nie mam pomysłu to mam zawsze jakąś garść rodzynek.
Bardzo smaczne! Ja z kolei jestem fanka zurawiny, wiec na wierzchu wyladowal jak nalezy cukier brazowy i powtykalam zurawinki-;) aha - olej zastapilam oliwa (lubie) + lyzka masla jak w przepisie. No i zgrzeszylam dodaniem mleka 3.2%-;)
UsuńDzieki Daggy za inspiracje!*
taak z żurawinkami też piekłam w połączeniu z posiekaną białą czekoladą. Cieszę się, że wyszły i co najważniejsze smakowały !!!!
Usuń