Może i dopiero (lub aż) połowa lutego, ale ja już mam swoich ulubieńców tego miesiąca. Na co więc czekać ??? Zamiast kumulować wszystko końcem miesiąca, przedstawiam wszem i wobec moje czasoumilacze.
Zacznę od kosmetyków. Nie robiłam ostatnio wielkich zakupów, raczej uzupełniałam to co niezbędne, ale ....
Po ukończeniu n-tego opakowania żelu do mycia twarzy z Biedronki, z miłą chęcią wróciłam do mojego rumiankowego pewniaka z Yves Rocher. Pisałam już o nim kiedyś, jest ekonomiczny, nie wysusza mi skóry (choć nie jest jakiś super delikatny) i bardzo lubię jego zapach. Gratis dostałam dwufazowy płyn do demakijażu oczu z wyciągiem z bławatka. Choć nie przepadam za takimi produktami, ten mi się spodobał, bo mimo tłustej konsystencji, typowej dla takich kosmetyków, nie zostawia na oczach mgły :) Oczywiście ładnie zdejmuje tusz i makijaż.
O moim promocyjnym zakupie toniku lipowego z Matis w Hebe też już wspominałam. Nabyłam go za śmieszne 19 zł (z ponad 100 zł). Cóż tak jak spodziewałam się cudów nie czyni i normalnie nie dałabym za niego takich pieniędzy, ale jednak wpisuję go do ulubieńców. Ma delikatny kwiatowy zapach, nie ściąga, ale miło wygładza i odświeża cerę rankiem. Na wielki plus wpisuję wygodne w użyciu opakowanie z atomizerem, które bardzo ułatwia aplikację. Po pierwsze nic się nie wychlapuje (zawsze mam z tym problem), co pozwala zaoszczędzić znacznie zużycie toniku, po drugie metodą spryskania wacika również pozwala stosować odpowiednią porcję. Myślę, że opakowanie zachowam i będę przelewać do niego później inne toniki.
Kolejnym kosmetycznym ulubieńcem jest peeling drobnoziarnisty z Lirene. Mój enzymatyk z Ziaji już chwilę temu się skończył, byłam z niego zadowolona i pewnie do niego wrócę nie raz, ale tym razem promocja w Rossmannie mnie skusiła (ok. 9 zł), a także dobre recenzje i zdecydowałam się na tego błękitnego malucha. Drobinki ma bardzo drobne, ale trą jak wściekłe i trzeba uważać żeby nie zostawić na policzkach czerwonych placków. Za to cera po użyciu jak pupa niemowlaka. Fajnie współpracuje z serum Dermedic i maską Iwostin.
Ostatnim kosmetycznym umilaczem jest masło cukrowe z Kings & Queens. Pisałam o nim tu. Ma ciekawy skład i przepiękny słodki zapach waty cukrowej. Uwielbiam !!! Jak najdzie mnie nastrój to smaruję się nim na noc, co gwarantuje sen w cukrowych obłokach, bo zapach jest bardzo trwały i przechodzi nim pościel i pidżama. Właśnie ta intensywność zapachu sprawia, że jak dla mnie trzeba go dozować i stosować z umiarem. Używam wyłącznie jak mam ochotę.
Faworyci miesiąca z branż przeróżnych
Mój nowy piękny kalendarz ścienny z Audrey Hepburn. Kupiłam na promocji w Empiku. Cieszy me oko ogromnie i sporym formatem. Miła odmiana od moich kocich kalendarzy.
Bransoletka Missiu
Niby takie nic, a bardzo ją polubiłam. Kupiłam przypadkiem za 15 zł w Rossmannie i teraz już wiem że jeszcze uzupełnię zbiory o kolejne modele w innych wzorach i kolorach.
Słodka Milka (no w tym miejscu dłuższy komentarz zbędny)
Lektura - tym razem dotarła do mnie II część książki Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk "Rose de Vallenord". Jeśli nie czytałyście trylogii "Zajezierscy", "Hryciowie", "Cieślakowie", których jakby kontynuacją jest właśnie ta dwutomowa powieść to bardzo polecam. Taka saga rodzinna, którą czyta się w mgnieniu oka.
To by było na tyle ...., mam nadzieję że i Wy macie sporo ciekawostek lutowych. Może to i błahe, ale ja tam lubię się cieszyć takimi bzdurami. Może i jestem trochę materialistką (i wcale się tego nie wstydzę :P).
Całuję mocno i życzę przyjemnego weekendu. Ja z niecierpliwością czekam na olimpijskie skoki wieczorem!
ta czekolada musi być pyszna ;)
OdpowiedzUsuńnie ma chyba Milki, która by mi nie smakowała, albo ja jestem mało wybredna :) do najlepszych dołączam oczywiście tą z Oreo!
UsuńTeż lubię Audrey, świetny kalendarz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Malko
Dzięki mi też wpadł w oko, choć nie przeczę że oprócz tego że jest efektowny i stylowy, to zachęciła mnie do kupna jeszcze cena, bo była obniżona o 50% z prawie 45 zł do 22 :)
UsuńKalendarz z Audrey jest fantastyczny, z przyjemnością widziałabym taki u siebie :)
OdpowiedzUsuńU mnie w Empiku było mnóstwo, chyba pozbywają się powoli kalendarzy, bo im dalej tym mniej chętnych. Były jeszcze z Marylin Monroe też niczego sobie. Zdjęcia są na tyle ładne i duże, że można by je potem wykorzystać i oprawić w ładne ramki jako obrazki ...
UsuńNarobiłaś mi ochoty na tą czekoladę :-D
OdpowiedzUsuń:) są też inne smaki i korci mnie śliwkowa, podobno nawet lepsza!
Usuń