Jak zerknęłam na fotki wrześniowe, to namacalnie poczułam melancholijny nastrój, powróciłam odczuciami do krótkiej podróży do Szczawnicy (prawie jakbym siedziała w samochodzie z kubkiem gorącej kawy w rękach, bolącą głową i nadzieją na lepsze samopoczucie - które szybko zresztą nadeszło :), do spaceru po parku pełnym już żółtych liści. Przyjemne są czasem takie retrospekcje.
Droga budziła mieszane uczucia - przetaczały się chmury, zapowiadające deszcz i ciemność .... . Do tego "pingwiny dreptały mi w głowie" i nie czułam się za komfortowo. Ale .....
na miejscu okazało się, że wjechaliśmy w jakiś miły i korzystny mikroklimat. Szczawnica była leniwie dopieszczona przez słońce.
Szczawnica jaką pamiętam ze szkolnych wycieczek już nie istnieje. Dalej jest swojsko, turystycznie, ale kameralnie (bo poza sezonem) i schludniej. Widać, że bardzo zadbano o wizerunek miejscowości. Żałuje, że nie było czasu pokręcić się po centrum dłużej.
Trochę koloru u wejścia na szlak
znów szaro w trakcie, ale na szczęście bez deszczu
Jesienne "rowerowanie" do parku
A to zdjęcie dokładnie z tamtego roku, bardzo je lubię.
Słoneczne leżakowanie
Prezenty :)))
Złapaliście resztki słońca we wrześniu ?????
I to się nazywa polska złota jesień <3
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, taką jesień to ja lubię :))
OdpowiedzUsuńja również, ale w tym roku jakoś z niewiadomego powodu mniej mnie ona cieszy ....
UsuńPiękne zdjęcia, super widoki nigdy nie byłam w Szczawnicy, ale tam już jesiennie:)...Ps.:.kociambry są urocze:)
OdpowiedzUsuń