niedziela, 9 lutego 2014

Świeżutka noworoczna filmówka

W końcu chwila wolnego czasu i mogę zrobić pierwszego zdaje się w 2014 roku posta z przeglądem filmowym. Jak nigdy, tuż przed Oscarami odrobiłam całkiem nieźle zadanie domowe i obejrzałam (jak do tej pory) dużą część filmów z głównych kategorii (niestety kilka tytułów mi jeszcze brakuje - np. Grawitacji, czy Tajemnicy Filomeny, ale uważam że nie jest najgorzej :).

Zacznę jednak od filmu, który nie znajduje się wśród oscarowych wybrańców, ale wpisuje się w świetnie w moje zainteresowanie biografiami, chodzi mi o film "Lovelace" (polski tytuł "Królowa XXL"). Jest to historia Lindy Boreman (pseudonim Lovelace) - w tej roli Amanda Seyfried, która zasłynęła z udziału w pierwszym "kinowym" filmie pornograficznym pod tytułem "Głębokie Gardło". Nie oczekujcie jednak mocno erotycznej opowieści, z ostrymi, rozbieranymi kawałkami, a raczej ciekawej i smutnej historii kobiety wykorzystanej przez własnego męża. 



Kolejny udany tytuł to "Her" ("Ona"). Niby banalna historia o miłości, ale podana w zupełnie niekonwencjonalny sposób. Wydawałoby się być najnaturalniejszym na świecie, że człowiek z krwi i kości (Jaquin Phoenix) może zakochać się w ..... nowatorskim systemie operacyjnym (w sumie nic dziwnego, głos systemu podkłada Scarlett Johansson) :P. W tym wszystkim Jaquin (którego w związku z niekonwencjonalną urodą można kochać lub nienawidzieć) z tym wąsem jest taki słodki !!!! Bardzo udane futurystyczne love story. 



"Dallas Buyers Club" ("Witaj w klubie"). Historia elektryka Rona Woodroofa (Matthew McConaughey - zawsze mam problem z tym nazwiskiem a Wy????), który dowiaduje się, iż jest zakażony wirusem HIV i to w czasach, gdy leczenie choroby jest jeszcze w powijakach. Wszelkimi sposobami szuka skutecznego leku, które szmugluje z Meksyku i Japonii. Z homofoba Ron staje się całkiem zaciekłym aktywistą w sprawach chorych, a także przyjacielem transseksualisty Rayona (Jared Leto). Nie da się nie zauważyć, że aktorzy włożyli w te role ogromny wysiłek i poświęcenie Matthew schudł na opłatek, Jared Leto też, w dodatku jako trans jest genialny i w pełnym make upie i porwanych rajtkach, wstępnie go nie rozpoznałam (chętnie dałabym mu Oscara za rolę MĘSKĄ drugoplanową, do której zresztą jest nominowany). 



Spokojnie to jeszcze nie koniec, bo nie może zabraknąć kolejnego hitu jak "American Hustle". Podkoloryzowana po hollywoodzku prawdziwa historia o tym, jak parający się szemranymi interesami Irving Rosenfeld (Christian Bale) wraz z swoją kochanką (Amy Adams) zmuszeni są do współpracy z agentem federalnym (Bradley Cooper) celem przyłapania polityków, czy gangsterów na braniu łapówek.
Kuriozalne jak oszusta finansowego Irvinga Rosenfelda można odbierać jak równego faceta!!! No i jak się okazuje można, utuczony jak prosiak Bale jest uroczy, choć wolę go w normalnej kategorii wagowej. Wszystko podane w szalonych barwach, strojach i rytmach disco z lat 70 - tych. Ciekawie podkręcone postaci: nawiedzona żona Rosenfelda (Jennifer Lawrence), narwany Richi DiMaso (Bradley Cooper - jeśli chcecie zobaczyć go w drobnych papilotach na głowie, to tym bardziej polecam!), seksowna Sydney Prosser w sukienkach z dekoltami po pas (Amy Adams). 

Nie może zabraknąć "Wilka z Wall Street". Leonardo DiCaprio, choć z podfarbowanym włosem znów wzbił się na wyżyny swych umiejętności (nie chodzi mi o Tytanika bynajmniej, ale o wczesne role takie jak: "Co gryzie Gilberta Grap'a, czy "Chłopięcy świat"). Niezwykle dynamiczna akcja, za którą ledwie możemy nadążyć. Mi leciały w pewnym momencie łzy ze śmiechu. Gdyby nie ta lawina wulgaryzmów i golizny, to już nie byłoby to. W sumie to nawet chciałabym przez moment znaleźć się na jednej z tych imprez, gdzie alkohol lał się strumieniem, a karłami rzucało się do celu.


Perełka z zupełnie innej bajki na koniec! "August Osage County" czyli "Sierpień w Hrabstwie Osage". Film, w którym cała historia rozbija się na przeróżnie zarysowanych osobowościach, tych mocnych i słabszych. Jak się okazje relacje rodzinne są zdecydowanie najbardziej skomplikowanymi, miesza się miłość, ból, litość, wola wybaczania, z drugiej strony z wielkim żalem. Zobaczymy mocne starcie godnych przeciwniczek matki (Meryl Streep) z córką (Julia Roberts). Uważam, że mimo niezaprzeczalnego talentu Meryl Streep, to Julii Roberts należy się Oscar za postać kobiecą i to pierwszoplanową. Cóż mam cichą nadzieję, że dostanie go za rolę drugoplanową, bo w tej jest nominowana. Z widocznymi zmarszczkami, już nie jest tą samą Julią, którą pamiętamy z "Pretty Woman", nadal jednak zachwyca, ale w tym filmie zupełnie inaczej.



Czuję się tym razem bardzo zaspokojona filmowo. Jak na razie dostałam w pakiecie moich ulubionych aktorów męskich: Cooper, Bale. Oglądałam jeszcze "Kamerdynera", ale nie wywarł na mnie aż takiego wrażenia, jak reszta filmów. Za to bardzo chcę obejrzeć  "Grawitację" oraz "Zniewolonego" (Fassbender - mój kolejny ulubiony aktor). Jutro wybieram się na rodzimą produkcję "Jack Strong" z Dorocińskim. Zapowiada się zatem równie ciekawy czas filmowy .... .

Czy oglądaliście coś z powyższych filmów, co o nich sądzicie?


Zdjęcia - źródło Filmweb

4 komentarze:

  1. widziałam już " Wilk z ..." i nie wiem nad czym wszyscy tak się fascynują w tym filmie no ale o gustach się nie rozmawia :) resztę z chęcią obejrzę ..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To oczywiste, że każdy ma swoją subiektywną opinię na temat filmu, w moje poczucie humoru trafił wybitnie!

      Usuń
  2. Ja również widziałam "Wilka ..." szalona akcja :) Przed wczoraj oglądałam "Zniewolonego" dobry film ...jednak mam wrażenie że już gdzieś widziałam taką historię. Za to bardzo polecam Ci film "Złodziejka książek" jeden z takich o których długo nie można zapomnieć! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym Zniewolonym może być w moim przypadku jak z Kamerdynerem, ale gra Fassbender, więc muszę zobaczyć :) A "Złodziejkę ..." kojarzę i też wpiszę w zakładkę pilne do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń